piątek, 27 listopada 2020

Dobre rzeczy - cz. 3 - Minecraft

 Tak się składa, że ostatnio wróciła mi faza na Minecrafta i nie jest to coś niezwykłego, ponieważ dzieje się tak średnio co kilka miesięcy. To jest gra, która się nigdy nie nudzi. To znaczy, może się znudzić tymczasowo, jak na przykład zrealizuję jakiś pomysł i nie mam nowego, ale wystarczy zrobić sobie przerwę i prędzej czy później na pewno pojawi się kolejny. Do tego do MC co jakiś czas wychodzą nowe aktualizacje, więc jak się wraca do gry po dłuższej przerwie, zawsze czuć powiew świeżości.

To co najbardziej lubię w tej grze to fakt, że można samemu decydować, jak chce się w nią grać. Nie ma tak, że coś trzeba, albo że gra każe ci postępować w określony sposób. Istnieje całkowita dowolność i to mi bardzo odpowiada, bo nigdy nie lubiłam, jak mi się coś narzuca. W zależności na co mam ochotę mogę grać na trybie kreatywnym i tylko budować, albo robić sobie survival. Do tego istnieje możliwość wygenerowania określonego typu świata i tu się zaczyna prawdziwa radocha. Wiadomo, po tylu latach grania klasyczna rozgrywka może się znudzić i szuka się wtedy nowych wyzwań. Lubię sobie tworzyć światy, które wyglądają jak obce planety. Grałam już kiedyś na pustynnej planecie, na planecie wyglądającej jak Księżyc, a teraz gram na planecie pokrytej zamarzniętym oceanem. Do tego jak gram na trybie przetrwanie, lubię sobie wymyślać do tego fabułę. Np. że jestem rozbitkiem na obcej planecie, albo że mam misję z Ziemi, żeby założyć kolonię na nowym świecie. Ta gra jest jak klocki lego, działa na wyobraźnię i to jest takie super. Mam tylko żal, że zostały uproszczone ustawienia w tworzeniu nowych światów i nie da się już tak naudziwniać jak kiedyś. Nie rozumiem tego. Ale nie będę narzekać, bo to seria o dobrych rzeczach. A dobre jest to, że wreszcie chce mi się w coś grać. I wiem, że pewnie za jakiś czas znowu mi się znudzi i znowu będę czekać kilka miesięcy, żeby wrócić do MC, ale to nic nie szkodzi. Fajne jest to, że po dłuższej przerwie można odpalić swoje stare projekty i wtedy nawet samo zwiedzanie daje mnóstwo radości.

środa, 18 listopada 2020

Dobre rzeczy - cz. 2 - Społeczność forumowa

 Nie chodzi mi o samo forum, ale o grupę osób, które je tworzą. Ostatnio i tak nic nie czytam, ani nie piszę, więc na ten moment sama twórczość zeszła na drugi plan, ale ludzie pewnie nigdy mi się nie znudzą. Tak naprawdę bez nich to forum nie miałoby żadnego sensu. Dla nich chce mi się je odwiedzać. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć, jeśli chcę o czymś porozmawiać. Czasem może mam wrażenie, że nie udzielam się wystarczająco często, ale nawet jeśli nic nie piszę, to jestem obserwatorem i samo czytanie rozmów innych potrafi poprawić mi humor. Czasem się zdarza, że ktoś kogoś zirytuje, ale to nic, zawsze się jakoś potem dogadujemy.

Może kiedyś uda się jeszcze urządzić jakieś spotkanie forumowe. Nie musi być w moim mieście, jest wiele miejsc w Polsce, które chciałabym jeszcze odwiedzić. A nawet jeśli nie spotkamy się wszyscy osobiście, to nic nie szkodzi, bo wspólna rozmowa na forum też daje dużo satysfakcji. Może to mnie trochę ogranicza, bo jakoś tracę potrzebę udzielania się w internecie gdziekolwiek indziej, ale taka już jestem i na ten moment wystarczy mi ta mała garstka osób, do których mam zaufanie. Mam nadzieję, że pozostaniemy w dobrych stosunkach na długie lata.

środa, 11 listopada 2020

Dobre rzeczy - cz. 1 - kanał Roberta Makłowicza

 Nie jestem odosobniona w twierdzeniu, że przeniesienie się Makłowicza na YouTube, to jedyna dobra rzecz, która się wydarzyła w pandemii. No... pewnie nie jedyna, ale wiecie, o co mi chodzi. Nawet jeśli nie jesteście fanami, to chyba większość z was przyzna, że Robert Makłowicz to klasa sama w sobie. Jego kanał jest mi osłodą od samego początku jego istnienia. Co tydzień w piątek o godzinie 17 pojawia się coś wyczekiwanego, coś na początek weekendu i na pocieszenie w tym trudnym okresie. Nawet jeśli podróże na jakiś czas muszą zostać wstrzymane, mnie to nie przeszkadza, jeśli pan Makłowicz dalej będzie kontynuował swoją serię, chociażby z domu. Może cały odcinek przegadać o czymkolwiek, nie dbam o to, i tak się zawsze dobrze słucha.

Cieszę się, że po raz kolejny widzimy dowód na to, że telewizja tak naprawdę to przeżytek, który nie ma już nic do zaoferowania. Nie potrzeba jej, żeby móc oglądać swoich idoli. Mało tego, uważam, że taki kanał jak ma właśnie Makłowicz jest dużo wartościowszy od tego, co oferowała telewizji, bo nikt nie narzuca mu wizji, nic nie musi być wyreżyserowane, widać tu przede wszystkim pasję i prawdziwość. I oczywiście nietaktem byłoby nie podać linku do tego arcy interesującego kanału: https://www.youtube.com/channel/UCCT_JGIn9I9FS6OTzzqWEew

Pewnie powinnam napisać coś więcej, ale prawdę powiedziawszy, czy jest to potrzebne? Kanał broni się sam. Jeśli chcecie poznać nowe potrawy, nowe miejsca i może samemu nauczyć się coś ugotować, albo po prostu chcecie posłuchać kogoś, kto ładnie opowiada, to jest to miejsce dla was. Kto wie, może kiedyś ja również odwiedzę miejsca, pojawiające się w niektórych odcinkach.

poniedziałek, 9 listopada 2020

Nie mam pomysłu... a może jednak...

 Przyznam szczerze, że ostatni rok był dla mnie twórczym dnem i nie jest to tylko związane z pandemią. Pamiętam czasy, kiedy nawet na wakacjach potrafiłam mieć taką wenę, że zamiast spędzać czas na zewnątrz i integrować się z ludźmi, wolałam siedzieć i pisać. Teraz, jak jest wręcz wskazane, żeby siedzieć w domu, to nie mam weny absolutnie na nic. Co prawda zdarzały mi się małe przebłyski pomysłów na to, co można by wrzucić na bloga, ale za każdym razem, po bardzo krótkim czasie dochodziłam do wniosku, że w sumie to bez sensu, że po co, nie chce mi się, nie mam ochoty się dzielić przemyśleniami itp. I nie ukrywam, że tym razem też przychodziły mi do głowy myśli, żeby sobie darować, ale stwierdziłam, że nie, chcę wreszcie coś napisać na blogu, choćby to miało być mega niekonstruktywne.

Generalnie pomyślałam sobie tak: po co się skupiać na złych myślach? Oczywiście, czasami trudno jest nie mieć doła i chyba ostatnio każdy z nas dość często ma gorsze dni, ale mimo wszystko można chociaż spróbować wyłapać te dobre rzeczy... Tak, w ten sposób chcę nazwać nową serię postów (jeśli wypali) na blogu: dobre rzeczy. Każdy taki post byłby poświęcony jakiejś rzeczy, którą lubię i która mnie pociesza. To może być cokolwiek, ulubiona potrawa, dobre miejsce na podróż, gra, film, jakieś pozytywne wydarzenie. Nie zamierzam narzucać sobie żadnych sztywnych ram, jak często ma się taki post pojawiać. Po prostu za każdym razem, jak przyjdzie mi ochota. Skoro w mojej głowie panuje chaos, to niech ten blog składa się z chaotycznie pojawiających się, chaotycznie napisanych postów, ale o czymś dobrym. Napiszcie mi, co o tym myślicie? I może przy okazji byłby to dobry moment, żeby odświeżyć wygląd bloga.