sobota, 21 lipca 2018

Stargate Universe - opinia

Wahałam się trochę, czy oglądać tę serię ponownie, bo pamiętałam, że była słabsza od pozostałych, ale spróbowałam i nie żałuję. Owszem, w SGU widać trochę spadek formy, ale nie aż tak, żeby mnie to miało zniechęcić. Myślę, że główny powód, dla którego SGU nie odniosło sukcesu jest taki, że po prostu odeszło od stylu poprzednich serii. W pozostałych SG mieliśmy do czynienia z typową space operą, natomiast SGU jest bardziej survivalowo-psychologiczne. Czy to źle? Ja uważam, że nie. Podoba mi się takie nowe spojrzenie, ale to, co moim zdaniem zawiodło najbardziej, to same postacie. Nie wiem, czy to wina aktorów, czy scenariusza, ale moim zdaniem, niewielu tu ciekawych bohaterów. Tak naprawdę jest jeden, którego uwielbiam i myślę, że to przede wszystkim aktor dał sobie tutaj radę. Dr. Rush jest zupełnie innym typem bohatera, niż te, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory i nie ukrywam, że właśnie takiej postaci brakowało mi od samego początku. Właściwie jest bardziej antybohaterem. Niby protagonista, ale za wszelką cenę chce dopiąć swego, bez względu na to, co czują i myślą inni. Jest gotów ryzykować cudzym życiem, okłamywać całą załogę i podkładać ludziom świnie, żeby tylko było po jego myśli. I cały czas pozostaje przy tym przekonujący. I ze wspaniałych postaci to w zasadzie tyle. Jest kilka spoko, kilka nijakich i kilka denerwujących, ale szczegóły już sobie daruję.
Jeśli chodzi o fabułę to 1 sezon zapowiada się bardzo ciekawie, w drugiej połowie robi się nudny, a potem w 2 sezonie znowu idzie ku dobremu, tylko po, żeby przywalić jednym z najgenialniejszych odcinków w całym SG tuż pod koniec i... zakończyć sezon w ewidentnym zawieszeniu bez nadziei na jakikolwiek dalszy ciąg. Co prawda istnieje komiks, w którym fabuła została pociągnięta dalej, ale mimo wszystko po serialu zostaje wielki niedosyt. Szkoda. Myślę, że mimo potknięć i niedociągnięć SGU miało potencjał. Trudno jednak winić wytwórnię za zawieszenie serialu, który nie przynosił zysków. Mimo wszystko mam nadzieję, że MGM jeszcze kiedyś wznowi SG w takiej, czy innej formie i że będzie to warte czekania.