Przyznam szczerze, że ostatni rok był dla mnie twórczym dnem i nie jest to tylko związane z pandemią. Pamiętam czasy, kiedy nawet na wakacjach potrafiłam mieć taką wenę, że zamiast spędzać czas na zewnątrz i integrować się z ludźmi, wolałam siedzieć i pisać. Teraz, jak jest wręcz wskazane, żeby siedzieć w domu, to nie mam weny absolutnie na nic. Co prawda zdarzały mi się małe przebłyski pomysłów na to, co można by wrzucić na bloga, ale za każdym razem, po bardzo krótkim czasie dochodziłam do wniosku, że w sumie to bez sensu, że po co, nie chce mi się, nie mam ochoty się dzielić przemyśleniami itp. I nie ukrywam, że tym razem też przychodziły mi do głowy myśli, żeby sobie darować, ale stwierdziłam, że nie, chcę wreszcie coś napisać na blogu, choćby to miało być mega niekonstruktywne.
Generalnie pomyślałam sobie tak: po co się skupiać na złych myślach? Oczywiście, czasami trudno jest nie mieć doła i chyba ostatnio każdy z nas dość często ma gorsze dni, ale mimo wszystko można chociaż spróbować wyłapać te dobre rzeczy... Tak, w ten sposób chcę nazwać nową serię postów (jeśli wypali) na blogu: dobre rzeczy. Każdy taki post byłby poświęcony jakiejś rzeczy, którą lubię i która mnie pociesza. To może być cokolwiek, ulubiona potrawa, dobre miejsce na podróż, gra, film, jakieś pozytywne wydarzenie. Nie zamierzam narzucać sobie żadnych sztywnych ram, jak często ma się taki post pojawiać. Po prostu za każdym razem, jak przyjdzie mi ochota. Skoro w mojej głowie panuje chaos, to niech ten blog składa się z chaotycznie pojawiających się, chaotycznie napisanych postów, ale o czymś dobrym. Napiszcie mi, co o tym myślicie? I może przy okazji byłby to dobry moment, żeby odświeżyć wygląd bloga.
Bardzo fajny pomysł, popieram :)
OdpowiedzUsuńZacny pomysł! Rób to!
OdpowiedzUsuń